Moje psueudointelektualne notki zdominowane przez grafomanię postanowiłam poprzeplatać nieco bardziej użytecznymi. Zwłaszcza, że kuchnia zaraz obok wanny jest ulubionym miejscem mojego M (ha, nie tylko mojego, bo czasem zdarza mi się pichcić na gościnnych występach). Cóż, może kiedyś najdzie mnie ponownie ochota (a co gorzej któregoś z czytelników) by popełnić coś ryzykowanego w kuchni. Zastrzegam jednak, że jeśli pojawią się przepisy, to jedynie sprawdzone przez żołądek. Co nie oznacza, że są w pełni bezpieczne i daję gwarancję. Bynajmniej – jeśli ktoś sobie coś życzy wypróbować to jedynie na własną odpowiedzialność.
Kiedyś w jednej z warszawkich knajp zażerałam sie (dosłownie) zupą z sałaty. Trafilam w koncu na przepis w jednej z ksiażek BBC, ale w zwiazku z tym ze dla mnie byl mocno niedoskonały i niemiłosiernie mdły, poddałam go OSTREJ modyfikacji...
W duzym rondlu rozpuszczamy maslo. Wrzucamy posiekana cebulę i czosnek. Upajając się cudownym smrodkiem - szklimy. Dodajemy włoszczyznę i kostkę rosołową. Dolewamy nieco wody, zeby sie nie przypaliło. Dusimy pod przykryciem. Sałatę kroimy, wrzucamy i czekamy az sie zielsko stanie wiotkie. Dorzucam chilli (lubie tą zupe na mocno ostro, wiec tu uwaga:P) Odstawiamy z gazu i ...miksujemy. Oczom powinna ukazać się mało apetyczna papka. Nie zrażamy się. Wracamy na gaz i na wolnym ogniu dolewamy... mleko. Nie doprowadzamy już do wrzenia. Dodajemy gałki muszkatałowej do smaku. Startej oczywiście. Do talerza dorzucamy garść grzanek, najpiej czosnkowych.
ZUPA Z SAŁATY
- 2 łyzeczki masła
- 1 big cebula
- 2 ząbki czosnku
- kostka rosołowa
- pół paczki włoszczyzny
- Duuuuża glowka sałaty (albo i 1.5)
- papryka chilli
- szklanka mleka
- gałka muszkatałowa
Mój przepis na zupę z sałaty jest prosty: kupujemy parę główek i tuczymy nimi nabytego wcześniej króliczka z którego później robimy smakowitą zupę ;)
OdpowiedzUsuń