niedziela, 31 stycznia 2010

Papiery na...

Jutro zaczynam nowy rozdział swojej kariery. Wypełniam dziwne formularze, podpisuję się pod znajomością zarządzeń i ustaw. Dwa kroki w tył na koncie, ale o podjęciu decyzji zadecydowały prestiż i rozwój. Po pięciu latach spędzonych w korporacji, po bitwach, waleniu głową w mur, przygotowanych prezentacjach i tekstach, pod którymi podpisywal się szef, udowadnianiu że jednak cuda się zdarzają będę odpowiedzialna za swoje pomysły, osobiste porażki oraz autorskie sukcesy. Fakt, czuję mocny oddech obawy utwierdza mnie jedynie w przekonaniu, że wiele przede mną. Jeśli nie, zacznę uwodzić headhunterów...

Nie ma w tym żadnej kropli nieśmiałości, niewiary czy zastanawania się nad ewentualnie popełnionym błędem. Jest ryzyko, jest szansa...że zobaczy się więcej niż reszta jak przy zaciągnięciu się zakazanym papierosem. Nie ma antykoncepcji na grzechy, pomyłki czy brak bezpieczeństwa. Plan wycieczki obejmuje adrenalinę, namiętności oraz nastrój w kratkę. Ubezpieczenie nie obejmuje przeżywania życia, chyba że je się jedynie... spędza.

sobota, 30 stycznia 2010

niewyczerpane źródło bajek...

Siedząc na łóżku w bieliźnie przedzieram się przez wspomnienia. Zimno jest i nieprzyjemnie. Głośniki odbijają muzykę z „The Fountain”... źródła wielu skojarzeń. Myślę też o dzisiejszej bajce w kinie, na która zabrałam bratanicę. Sama przykładam się do edukacji małolaty, do wciskania moralnych kłamstw o sprawiedliwości i potwierdzaniu jej, że zazwyczaj wszystko kończy się dobrze a księcia spotyka się po 20stce. Mnie też tym karmiono, wrzucano w kanał idealnych romantycznych newsów, które później prostowało życie a ja buntowałam się wobec dopadającej mnie rzeczywistości ...bo przecież miało to wyglądać inaczej. Nieprzygotowanie osłabia potencjał walczącego. Wychowuje się księżniczki, które później same powinny ewaluować na bezwzględne suki. Tak będzie im łatwiej i lepiej. Patrząc w wielkie naiwne oczy LoLi postanowiłam nadal kłamać ze świadomością, że pierwsze hasła zostaną mi wypomniane już za kilka lat.... Prawdopodobnie lepsze byłoby wskazanie, że życie to gra i walka, że czeka ją wiele bólu, rozczarowań, niesprawiedliwych ocen a miłość ... cóż, do diabła z nią. Nic w życiu nie przychodzi łatwo, kochanie. Sama dopiero niedawno nauczyłam się, że to ja jestem w moim życiu najważniejsza. Reszta to jedynie drugi plan..

piątek, 29 stycznia 2010

Znowu nadszedł styczeń...

Potrzebowałam roku by wrócić, by pisać, czy ochłonąć z własnego życia... czasem tak wiele myśli odbija się od czaszki, że trudno je ustawić w kilku linijkach słowa pisanego. Nie potrafiłam ułożyć nic, co choćby zawiera odrobinę mnie.

Nie będę podsumowywała tego roku. Dużo tego było, zdecydowanie zbyt wiele jak na moją równowagę w masce twardej kobiety. Postanowiłam, że pewnego dnia otworzę podobny dokument Worda, taki zupełnie czysty i napiszę scenariusz. Historię, która wywróciła mój świat przedstawię jako komedię i ....kiedyś uwierzę, że to tylko kiepski film.