piątek, 29 stycznia 2010

Znowu nadszedł styczeń...

Potrzebowałam roku by wrócić, by pisać, czy ochłonąć z własnego życia... czasem tak wiele myśli odbija się od czaszki, że trudno je ustawić w kilku linijkach słowa pisanego. Nie potrafiłam ułożyć nic, co choćby zawiera odrobinę mnie.

Nie będę podsumowywała tego roku. Dużo tego było, zdecydowanie zbyt wiele jak na moją równowagę w masce twardej kobiety. Postanowiłam, że pewnego dnia otworzę podobny dokument Worda, taki zupełnie czysty i napiszę scenariusz. Historię, która wywróciła mój świat przedstawię jako komedię i ....kiedyś uwierzę, że to tylko kiepski film.



2 komentarze:

  1. ...napisz teraz ...to pomaga ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. też tak myślałam, ale musze najpierw nabrać dystasu, szerszej perspektywy. Kiedy ból i rozgoryczenie rozmywa się za mgłą, można nauczyć się z niego śmiać:) Jeszcze chwila...

    OdpowiedzUsuń