środa, 21 stycznia 2009

Coś starego, coś nowego, coś... mocnego.

Po związku przychodzi czas na głęboki oddech. Uważamy, że na poważne i chłodne przemyślenia znajdzie się dłuża chwila, ale zdecydowanie później lub... jeszcze później. Zanim jednak nastąpi czas analiz, wpada nam do głowy mnóstwo rzeczy, które omijają ludzi w związkach. Przynajmniej tych szczęśliwych.

Znajomy rozpoczął świętować Sylwestra już dzien po Wigilii, który prawdopodobnie koniec związku skojarzył z początkiem czegoś co jest nowe lepsze i przede wszystkim - odurza kuszącym zapachem wolności. Poczuł taki zew krwi, że nie zauważył zakończonych 20 dni Nowego Roku. Podobnie jak liczby butelkowych spotkań wśród starych i nowych znajomych, z którymi zaczał spędzać na tyle dużo czasu, by zauważyć w pracy go marnuje na... flirtowanie przez Internet. Z nieznajomą pięknością – bo na wirtualności każdy przeciez zyskuje - dyskutuje o imprezowaniu, opróżnianiu butelek, kulturze i... tym, że swój romantyzm odnajduje w Tatrach. Sam.

Mnie dopadło miesiąc wcześniej. Obudziłam się rano i klnąc w drodze do łazienki jak na korporacyjne zwierzę przystało ... zrozumiałam, że czekam na coś, czego nie dostanę. Coś, co mi się należało – przecież tak się starałam. Uparcie, z wiarą i pewnością zdobycia celu. Równie irracjonalne okazało się osiągnięcie go w pracy jak i z W. heureka!: okazuje się, że po prostym wniosku „mnie to już nie dotyczy”, krótkiej mowie końcowej, można złapać zupełnie inną perspektywę na wydawałoby się wiecznie podobne 24h. Czekałam do piątku. Później kolejnego. Red bull i wódka idealnie pomagają w odreagowaniu. Nowa znajomość również dodała koloru i dzikiej satysfakcji. W ciągu pięciu dni pracujących była po to, bym mogła dotrwać do weekendu. Imprezowaliśmy razem, bym mogła mieć poprawioną świadomość tego, że ktoś jednak nie chce opuścić mnie na krok. Nie obchodziło mnie wtedy kim jest i nie słuchałam co mówi. Chyba, że mówił o mnie. Wtedy chłonęłam te wszystkie kłamstwa, które następnego dnia znaczyły dla mnie tyle, co przetrawiona już przez organizm wódka. Pech w tym, że nawet jeśli to była prawda to przede mną stał ktoś, kto spełniał moje oczekiwania w tej sytuacji – nie spełniał żadnych moich oczekiwań poza nią.

Dzień przed Sylwesterem obudziłam się zadając sobie pytanie, która dziura w mózgu jest za to odpowiedzialna. Odpowiedzi nie znalazłam, ale pomyślałam, że to dobry moment by zacząć coś nowego, lepszego. ..