niedziela, 31 stycznia 2010

Papiery na...

Jutro zaczynam nowy rozdział swojej kariery. Wypełniam dziwne formularze, podpisuję się pod znajomością zarządzeń i ustaw. Dwa kroki w tył na koncie, ale o podjęciu decyzji zadecydowały prestiż i rozwój. Po pięciu latach spędzonych w korporacji, po bitwach, waleniu głową w mur, przygotowanych prezentacjach i tekstach, pod którymi podpisywal się szef, udowadnianiu że jednak cuda się zdarzają będę odpowiedzialna za swoje pomysły, osobiste porażki oraz autorskie sukcesy. Fakt, czuję mocny oddech obawy utwierdza mnie jedynie w przekonaniu, że wiele przede mną. Jeśli nie, zacznę uwodzić headhunterów...

Nie ma w tym żadnej kropli nieśmiałości, niewiary czy zastanawania się nad ewentualnie popełnionym błędem. Jest ryzyko, jest szansa...że zobaczy się więcej niż reszta jak przy zaciągnięciu się zakazanym papierosem. Nie ma antykoncepcji na grzechy, pomyłki czy brak bezpieczeństwa. Plan wycieczki obejmuje adrenalinę, namiętności oraz nastrój w kratkę. Ubezpieczenie nie obejmuje przeżywania życia, chyba że je się jedynie... spędza.

3 komentarze:

  1. Antykoncepcja na grzechy - piękna fraza -

    a ponadto znam Ją - nie frazę - tylko pigułkę:
    wiara - głównie w siebie, w drogę!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. @Holden - to nie brak wiary w siebie, ale w nowe miejsce pracy. po prostu chyba dokonalam złego wyboru. zdarza sie, niestety...

    @elfka :))) ja również

    OdpowiedzUsuń